czwartek, 3 października 2013

2."Krzyczałeś jak baba, Styles."




-A kiedyś Harry wystraszył się pszczoły, poślizgnął się na skórce od banana, którą rzucił Niall i wpadł do basenu. Jego mina była bezcenna. –Zaśmiałam się wyobrażając sobie tego przystojnego chłopaka, który z piskiem ucieka przed owadem.
-Lou, chyba czas pogadać na temat mniej przyjemny. –Jak na zawołanie obydwoje spoważnieliśmy. –Ja nie wiem, co napadło moja matkę, Jest mi za nią tak strasznie przykro, chociaż nawet mnie wtedy niebyło, ale… -Chłopak przyłożył palec do moich ust, a ja natychmiast zamilkłam.
-Jest mi strasznie przykro. Trochę się pogubiłem, ale spójrzmy na plusy zaistniałej sytuacji. Mamy siebie.
-Tak, masz racje. Chociaż wolałabym wychowywać się z tobą, bawić w jednej piaskownicy, rozumiesz? –Porozumiewawczo kiwnął głową. –Chyba się położę. –Ziewnęłam. –Gdzie jest łazienka?
-No i z tym jest problem. Jedna jest na dole, a ta do użytku jest tutaj, tylko trzeba przejść przez pokój Harrego. –Uśmiechnęłam się, na znak, że wcale mi to nie przeszkadza. Tak, to było nieszczere. No kurczę jak a w nocy będę mu paradować po pokoju.  Lou wyszedł z pokoju, a ja chwyciłam bieliznę i za dużą koszulkę taty i skierowałam się prosto do pokoju naprzeciwko, który wcześniej został wskazany przez Lou jako pokój loczka. Zapukałam , a w odpowiedzi usłyszałam ciche mruknięcie. Delikatnie otworzyłam drzwi. Pokój był dość duży. Na środku stało wielkie dwuosobowe łóżko, ściany miały odcień fioletu, a podłoga była, cóż… podłogi to ja nie widziałam.
-Ja chciałabym skorzystać z łazienki. –Wskazałam na drzwi, które dostrzegłam. Harry podniósł się z łóżka i podszedł do mnie. Jak On się przedostał tak szybko pod drzwi nie łamiąc nogi? Przecież tam był taki syf.
-Jasne, rozgość się. –Ciche westchnięcie wydobyło się z jego ust. Czyżby mnie nie polubił?
Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w ciuchy do spania i umyłam zęby. Otworzyłam drzwi od łazienki i znów znalazłam się w pokoju chłopaka, który leżał wpatrzony w sufit. Postanowiłam coś robić. Przecież nie chcę by mnie nie polubił prawda?
-Harry… -powiedziałam cichutko i odchrząknęłam. –Moglibyśmy się lepiej poznać. –Dopiero teraz jego wzrok spoczął na mnie. Zlustrował moją sylwetkę od góry do dołu. –Nie to mam na myśli. –Skrzywiłam się i zarumieniłam na jego pełne skojarzeń spojrzenie. Usiadłam na jego łóżku i naciągnęłam koszulkę na kolana. –Więc… opowiedz mi coś o sobie. –Wystrzeliłam.
-A co chcesz wiedzieć? –Delikatnie uniósł brwi.
-To zróbmy tak…


Godzina 23:55;
Pokój Harrego.
-Co lubisz robić w wolnym czasie? –Kolejne pytanie, które padły z ust bruneta.
-Ja, no nie wiem. Nic,  takiego. –Spojrzałam na zegarek obok chłopaka, który opierał się plecami o ścianę, natomiast ja usadowiłam się naprzeciwko, tyłem do drzwi. –Harry jest za 4 północ. –Nigdy nie bałam się duchów, ale wolałam unikać tej godziny.
-Boisz się? –Prychnął.
-Nie, no co ty. –Odpowiedziałam pewna siebie, lecz w moich oczach można było wyczytać jedynie strach. Nagle coś za mną zastukało, jakby kroki. Okno z trzaskiem zamknęło się, a ja natychmiast wylądowałam przy Harrym. Jego ręka trzęsła się bardzie niż ja sama.
-Harry, kto to? -Zapytałam cicho, gdy ponownie usłyszałam kroki. Chłopak przeniósł mnie między swoje nogi i przytulił się do moich pleców. W strachu przycisnęłam się do niego jeszcze mocnej i chwyciłam za rękę. W pewnej chwili drzwi do pokoju z hukiem się otworzyły, a my z Harrym w tym samym momencie pisnęliśmy głośno. Do pokoju wpadł Lou, zataczający się ze śmiechu widząc naszą reakcje. Otrząsnęłam się i wyrwałam z uścisku Harrego.
-Krzyczałeś jak baba, Styles. A ty też, co boimy się? –Zadrwił, i zaśmiał głośno. Ze łzami w oczach pobiegłam prosto do swojego pokoju. Zapaliłam światło, po czym rzuciłam się na łóżko i płakałam. Być może z nadmiaru emocji. Tomlinson zadrwił ze mnie. Byłam przerażona. Usłyszałam jeszcze tylko strzępki rozmowy. „Jesteś idiotą.” „Skąd mogłem wiedzieć, że Ona się tak przestraszy.” „Idę do niej.” Resztę zagłuszyło moje łkanie.
                Ktoś bezczelnie, bez pukania wlazł do mojego pokoju.
-Ashley, ja przepraszam nie wiedziałem. –Kilka łez zebrało się w jego oczach.
-Jest dobrze. –Szepnęłam podnosząc się. Chłopak wyciągnął do mnie rękę, którą chwyciłam i przytuliłam się do niego. Po chwilę chłopak odsunął się ode mnie i zaczął lustrować moje oczy. Mogłabym patrzeć w jego niebieskie oczy godzinami. Zaczął się przybliżać, był coraz bliżej, a ja nie chciałam się wycofać, po chwili zatopiłam się w słodkim pocałunku z moim… BRATEM?!

3 komentarze:

  1. MATULU TO JEST ZARĄBISTE *_____________*
    Kocham Cię i twojego bloga <3
    Już mam kolejną lekturkę do czytania :)
    Czekam na nexta :)
    ----------
    http://alex-and-niall-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. łał o.O ale się porobiło :)
    od dawna już nie czytałam opowiadań o 1D ale twoje jest tak wspaniałe że muszę je dalej czytać i dlatego czekam na następny rozdział ;p

    OdpowiedzUsuń