Syknęłam z bólu, kiedy mój genialny kierowca wszedł za
szybko w zakręt. Posłałam matce groźne spojrzenie i dalej wpatrywałam się w
domki, a już raczej wille za oknem. Wiedziałam z pewnych źródeł, że mój brat
jest bogaty i sądząc po tych mieszkaniach mieszka gdzieś niedaleko.
Sądziłam, że to dość blisko, ale moje zdziwienie sięgało zenitu, gdy samochód się zatrzymał. Wysiadłam i wyciągnąłem walizkę z bagażnika.
-Louis mieszka pod numerem 74. –Usłyszałam z samochodu, ale gdy tylko się odwróciłam moja mama już wciskała pedał gazu. No tak, niema to jak rodzinka! Ciągnęłam mój dość spory bagaż wzdłuż chodnika. 70, 71, 73… 74! Bingo. Boże jakie to będzie kompromitujące. Delikatnie zapukałam w drewnianą powłokę, która oddzielała mnie od mojego brata. Nagle głosy z wewnątrz ucichły. Chrzęst klamki i… właśnie spotkałam się z bratem.
-Ashley? –Zapytał niepewnie. Jego niebieskie oczy lekko zalśniły. Brązowe włosy były potargane, a ubrany był w szare spodnie od dresu i biały podkoszulek. Wyglądał tak seksownie. Zaraz. WRÓĆ ! Na litość boską. Nie pomyślałam tego. Zażenowana odwróciłam wzrok.
-Tak. Ty to zapewne Louis? –Pokiwał głową potwierdzając moje słowa i wpuścił mnie do środka. Stanęłam w korytarzu i dość niepewnie podniosłam wzrok na postać przede mną.
-Chodź zaprowadzę Cię do twojego tymczasowego pokoju. –Wyciągnął do mnie rękę, którą chwyciłam. Chłopak zabrał się za mój bagaż i delikatnie pociągnął mnie za sobą. Zatrzymaliśmy się na drugim piętrze. Rozejrzałam się i dostrzegłam sześć par pokoi. Jest pięciu członków, czyli któryś z pokoi na pewno jest mój. Znowu zostałam lekko pociągnięta. Weszliśmy do jednego z pokoi. Miał on ściany pomalowane na kolor brązowy, meble były idealnie dobrane kolorystycznie, biały dywan leżał na samym środku pokoju. Łóżko było dwuosobowe… Ciekawe.
-Rozpakuj się i zejdź na dół, dobrze? –Puścił moją dłoń i staną za drzwiami jedynie wychylając przez nie głowę.
-Tak, jasne. –Uśmiechnęłam się jak najładniej umiałam i zabrałam się do roboty.
Sądziłam, że to dość blisko, ale moje zdziwienie sięgało zenitu, gdy samochód się zatrzymał. Wysiadłam i wyciągnąłem walizkę z bagażnika.
-Louis mieszka pod numerem 74. –Usłyszałam z samochodu, ale gdy tylko się odwróciłam moja mama już wciskała pedał gazu. No tak, niema to jak rodzinka! Ciągnęłam mój dość spory bagaż wzdłuż chodnika. 70, 71, 73… 74! Bingo. Boże jakie to będzie kompromitujące. Delikatnie zapukałam w drewnianą powłokę, która oddzielała mnie od mojego brata. Nagle głosy z wewnątrz ucichły. Chrzęst klamki i… właśnie spotkałam się z bratem.
-Ashley? –Zapytał niepewnie. Jego niebieskie oczy lekko zalśniły. Brązowe włosy były potargane, a ubrany był w szare spodnie od dresu i biały podkoszulek. Wyglądał tak seksownie. Zaraz. WRÓĆ ! Na litość boską. Nie pomyślałam tego. Zażenowana odwróciłam wzrok.
-Tak. Ty to zapewne Louis? –Pokiwał głową potwierdzając moje słowa i wpuścił mnie do środka. Stanęłam w korytarzu i dość niepewnie podniosłam wzrok na postać przede mną.
-Chodź zaprowadzę Cię do twojego tymczasowego pokoju. –Wyciągnął do mnie rękę, którą chwyciłam. Chłopak zabrał się za mój bagaż i delikatnie pociągnął mnie za sobą. Zatrzymaliśmy się na drugim piętrze. Rozejrzałam się i dostrzegłam sześć par pokoi. Jest pięciu członków, czyli któryś z pokoi na pewno jest mój. Znowu zostałam lekko pociągnięta. Weszliśmy do jednego z pokoi. Miał on ściany pomalowane na kolor brązowy, meble były idealnie dobrane kolorystycznie, biały dywan leżał na samym środku pokoju. Łóżko było dwuosobowe… Ciekawe.
-Rozpakuj się i zejdź na dół, dobrze? –Puścił moją dłoń i staną za drzwiami jedynie wychylając przez nie głowę.
-Tak, jasne. –Uśmiechnęłam się jak najładniej umiałam i zabrałam się do roboty.
Całe
ogarnięcie tego syfu zajęło mi godzinkę. Powolutku, niepewnie wyszłam z pokoju.
I schodami podążałam do salonu.
-Ashley? –Usłyszałam za sobą. Automatycznie chwyciłam się za miejsce, w którym podobno znajduje się serce.
-Matko, nie wiem kim jesteś ale mnie przestraszyłeś! –Odwróciłam się i zobaczyłam niebieskookiego blondynka.
-Przepraszam. Jestem Niall. –Delikatnie mnie przytulił. Odwzajemniłam jego miły gest. –Chodźmy do kuchni, Li. –Zdziwiłam się jak na mnie powiedział.
-Jak to „Li”? -Nakreślłam w powietrzu cudzysłów i spojrzałam na niego zdziwiona.
-O, to proste! Ash, to bardzo popularne zdrobnienie od tego imienia, a ja chciałem Ci wymyślić jakieś oryginalne i wziąłem końcówkę twojego imienia „ley” , ale było jakieś takie śmieszne więc będziesz „Li”. –Zrobiłam jedno wielkie „awwww.” Kurczę to było słodkie. –Mogę tak do Ciebie mówić?
-Jasne. –W ciszy poszliśmy do kuchni, gdzie było dość sporo ludzi. Doliczyłam się chyba całego zespołu i jednego intruza, którym byłam ja.
-Chłopcy to jest Ashley. –Głos zabrał mój brat. Wszyscy automatycznie spojrzeli w moją stronę. Ojoj. Nie fajnie.
-Harry. –Pierwszy podszedł do mnie zielonooki loczek szczerząc się i ukazując swoje dołeczki w policzkach. Chciałam jak przystało na osobę kulturalną podać mi rękę, ale On pocałował mnie w policzek i zaśmiał się głęboko. Co się właśnie stało?
-Liam. –Krótko ścięty chłopak wyciągnął rękę, którą uścisnęłam.
-Zayn. –Mulat delikatnie przytulił mnie do siebie. Rozczuliło mnie to totalnie. Zawsze uwielbiałam jak chłopak w tatuażach i z taką groźną miną zachowuje się jak misio. Wszyscy przyjęli mnie bardzo miło, przez co kamień spadł mi z serca.
-Em, Lou? –Zwróciłam uwagę chłopaka na siebie. –Możemy pogadać? –Kiwnął głową i minął mnie. Obstawiałam, że miałam za nim iść. Tak więc zrobiłam. Zatrzymaliśmy się przy drzwiach, na których naklejona była marchewka. Jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć? NA każdych drzwiach było coś naklejone, oprócz moich rzecz jasna. Chłopak otworzył i gestem ręki zaprosił mnie do środka.
-Ja, bo… -Nie mogłam zebrać się w sobie i zacząć. –Oh Lou, to takie porypane. –Westchnęłam głośno. –Nie chciałabym być jakimś ciężarem. Jesteście sławni, macie obowiązki. Ja… -Zamarłam w pół zdania, gdy chłopak mocno mnie do siebie przytulił.
-Zawsze chciałem mieć młodszą siostrę. –Szepnął.
-A ja zawsze chciałam mieć starszego brata. –Odszepnęłam.
-Ashley? –Usłyszałam za sobą. Automatycznie chwyciłam się za miejsce, w którym podobno znajduje się serce.
-Matko, nie wiem kim jesteś ale mnie przestraszyłeś! –Odwróciłam się i zobaczyłam niebieskookiego blondynka.
-Przepraszam. Jestem Niall. –Delikatnie mnie przytulił. Odwzajemniłam jego miły gest. –Chodźmy do kuchni, Li. –Zdziwiłam się jak na mnie powiedział.
-Jak to „Li”? -Nakreślłam w powietrzu cudzysłów i spojrzałam na niego zdziwiona.
-O, to proste! Ash, to bardzo popularne zdrobnienie od tego imienia, a ja chciałem Ci wymyślić jakieś oryginalne i wziąłem końcówkę twojego imienia „ley” , ale było jakieś takie śmieszne więc będziesz „Li”. –Zrobiłam jedno wielkie „awwww.” Kurczę to było słodkie. –Mogę tak do Ciebie mówić?
-Jasne. –W ciszy poszliśmy do kuchni, gdzie było dość sporo ludzi. Doliczyłam się chyba całego zespołu i jednego intruza, którym byłam ja.
-Chłopcy to jest Ashley. –Głos zabrał mój brat. Wszyscy automatycznie spojrzeli w moją stronę. Ojoj. Nie fajnie.
-Harry. –Pierwszy podszedł do mnie zielonooki loczek szczerząc się i ukazując swoje dołeczki w policzkach. Chciałam jak przystało na osobę kulturalną podać mi rękę, ale On pocałował mnie w policzek i zaśmiał się głęboko. Co się właśnie stało?
-Liam. –Krótko ścięty chłopak wyciągnął rękę, którą uścisnęłam.
-Zayn. –Mulat delikatnie przytulił mnie do siebie. Rozczuliło mnie to totalnie. Zawsze uwielbiałam jak chłopak w tatuażach i z taką groźną miną zachowuje się jak misio. Wszyscy przyjęli mnie bardzo miło, przez co kamień spadł mi z serca.
-Em, Lou? –Zwróciłam uwagę chłopaka na siebie. –Możemy pogadać? –Kiwnął głową i minął mnie. Obstawiałam, że miałam za nim iść. Tak więc zrobiłam. Zatrzymaliśmy się przy drzwiach, na których naklejona była marchewka. Jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć? NA każdych drzwiach było coś naklejone, oprócz moich rzecz jasna. Chłopak otworzył i gestem ręki zaprosił mnie do środka.
-Ja, bo… -Nie mogłam zebrać się w sobie i zacząć. –Oh Lou, to takie porypane. –Westchnęłam głośno. –Nie chciałabym być jakimś ciężarem. Jesteście sławni, macie obowiązki. Ja… -Zamarłam w pół zdania, gdy chłopak mocno mnie do siebie przytulił.
-Zawsze chciałem mieć młodszą siostrę. –Szepnął.
-A ja zawsze chciałam mieć starszego brata. –Odszepnęłam.
Cudnie się zapowiada *.* Harry będzie pewnie z tą dziewczyną ;D Mam racje ?! xDD
OdpowiedzUsuńCzekam na nn =>
Jejciu. Nawet nie wiesz jaką sprawiłaś mi przyjemność tym komentarzem. Dziękuuuuuuuję. ; *
Usuńświetny ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję. ; *
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzecudny :* <3
OdpowiedzUsuńzaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaajeeeeeeeeefajjjjjjjjjjjjjjjneeeeeeeeeeeeeeee *o*...........tlumacvz jesli jeszcvze to jest gdzies prosze cie bardzoooooooooooooooooooooooo;;;;;;;***
OdpowiedzUsuń