-Czy zechciałaby pani urządzić sobie ze mną małą wycieczkę?
-To było pierwsze co usłyszałam po przebudzeniu się.
-Daj mi 20 minut. -Posłałam loczkowi delikatny uśmiech i
wyczołgałam się prosto do łazienki. Przemyłam twarz, umyłam zęby nałożyłam
delikatny makijaż, ubrałam pierwsze krótkie spodenki, które wpadły mi w ręce i
bokserkę. Dość szybkim krokiem weszłam do pokoju, ale nie zastałam tam
chłopaka, zamiast tego na pościelonym łóżku widniała karteczka "Czekam w
samochodzie przed domem, śpiąca królewno." Z uśmiechem na ustach wyszłam z
pokoju po drodze witając się z każdym domownikiem. W chwili, gdy już naciskałam
klamkę drewnianej powłoki oddzielającej mnie od świata zewnętrznego, po całym
domu rozbrzmiał dźwięk zachrypniętego głosu mojego brata.
-Gdzie się wybierasz, młoda damo?
-Tommo?
-Tak? -Daję sobie rękę uciąć, że nie spodziewał się takiej
odpowiedzi.
-Zjedz snickersa, bo zaczynasz strasznie gwiazdorzyć. -W
odpowiedzi usłyszałam głuchą ciszę, więc otworzyłam drzwi i podbiegłam do
samochodu stojącego przy wyjeździe z garażu.
-Gdzie jedziemy? -Zapytałam wchodząc do pojazdu.
-Nie wiem, przed siebie.- Chłopak w odpowiedzi posłał mi
tylko ogromny uśmiech. Odpalił silnik i ruszyliśmy.
-Skąd ten pomysł?
-Ale jaki? -Na chwilę odwrócił się w moją stronę, po czym
znowu wrócił wzrokiem za przednią szybę.
-Z tym nagłym wyjazdem.
-Oh when I look back now,
The summer seemed to last forever.
-Zaśpiewałam w tym samym momencie z Harrym. Zaśmialiśmy się głośno, na chwile
spotykając się spojrzeniem. Śpiewaliśmy dalej.
-Zatrzymaj się na chwile, proszę.- Harry szybko wykonał moje
polecenie, zjeżdżając na bok. Trochę wstrząsnęło naszymi ciałami, gdyż
zjechaliśmy z murka. Wysiadłam z samochodu cicho mówiąc, że zaraz się zesikam.
Pobiegłam głębiej, żeby mnie nie było widać i załatwiłam swoją potrzebę.
Wróciwszy w radiu nie leciała już płyta Bryana tylko jakaś angielska stacja.
Wsiedliśmy do samochodu i dalej ruszyliśmy.
-I co chcesz zrobić? Wykąpiemy się w morzu? -Zapytałam spoglądają na piękny widok topiącego się, zachodzącego słońca, w wielkiej tafli wody. Trochę zajęła nam podróż, ale dojechaliśmy akurat na zachód.
-Tak, słońce, wykąpiemy się, ale... nago. -Łobuzerski uśmiech wkradł się na jego usta. Na początku moja mina musiała być przezabawna. Szok wymalowany na twarzy, ale po chwili w sumie pomyślałam, czemu nie.
Chłopak zaczął już zdejmować koszulę.
-Będziesz tak stała i się patrzyła czy zaczniesz się rozbierać? Chyba, że mam Ci pomóc. -Wyciągnął ręce w moim kierunku. Pomachałam mu ostrzegawczo palcem przed twarzą.
-Ani mi się waż. -Szybko zrzuciłam z siebie koszulkę, zostając w samym, czarnym, koronkowym staniku. Zaczęłam odpinać spodenki, z nimi również poszło gładko. Styles był odwrócony do mnie tyłem, skacząc na jednej nodze by uporać się ze swoimi spodniami. Gdy się odwrócił zaniemógł. Dosłownie. Zamarł, zlustrował mnie od czubka głowy, aż do palców u stóp. Nic dziwnego. Stałam przed nim. W samej bieliźnie.
-Będziesz tak stał i się patrzył czy może już ściągniesz te spodnie? -Sparodiowałam jego poprzedni głupi tekst, odejmując tylko tą pomoc, bo byłoby to niekorzystne dla mojej strony, nie miałam ochoty go rozbierać. Szybko się ogarnął i stanął przede mną w samych bokserkach, a podziwiać miałam co, rzecz jasna.
-Okej, mam pomysł. -wyskoczył. -Możesz się trochę wstydzić, więc odwracamy się do siebie plecami i ścią...-przerwał, gdy zobaczył, że chwyciłam zapięcie stanika, szybko zrzuciłam go z siebie i ściągnęłam dolną część bielizny. Chłopak nie skupił się na mnie, skupił się na to by pozbyć się swojej bielizny. Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam w stronę wody. Wbiegliśmy pluskając wodą na wszystkie strony, uśmiechnięta wbiegłam, aż po samą szyje. Puściłam rękę Harrego. Chłopak uśmiechnął się do mnie.
-Myślałem, że tego nie zrobisz. -Spojrzał na mnie roześmiany.
-Widać się myliłeś. - Chlapnęłam mu wodą w twarz. Styles podszedł do mnie powoli i przytulił, co mnie cholernie zaskoczyło, ale było miłe.
-Za co? - Powiedział zachrypniętym głosem.
_________________________________
Okej, kto z was chętny, żeby mnie zabić? Znowu zapomniałam,
serio, to ten moment w którym możecie mnie zabić.
Ja wiem, że pewnie mało osób już wchodzi na tego bloga (sama
sobie na to zasłużyłam), ale jeżeli ktoś tam został, to ja wam chyba podam mój
numer telefonu i mi będziecie przypominali o rozdziale, bo się zastrzelę
normalnie. Ktoś zadał mi pytanie na asku o rozdział, a ja taki zgon "JAKI
ROZDZIAŁ?" i dupa, ale skleroza nie boli, nie? ;__; Dobra, koniec gadania.
Jeżeli ktoś jest i przeczytał, to miło by było jakby skomentował :) A co do
rozdziału, to jak wyszedł? Spodziewaliście się takiego obrotu sprawy? Czekam na
opinię :*